niedziela, 29 kwietnia 2012

Spacer po Solankach

W ten weekend postanowiłam wyciągnąć mojego męża, zapalonego fotografa, na spacer. 
Trochę "pofociłam". Nie mogą co prawda równać się ze zdjęciami mojego faceta, ale.....mnie się podobają. A może po obejrzeniu ich ktoś się skusi na spacer po naszym Parku Uzdrowiskowym :) .


















































Testy gimnazjalne :)


Uuuffff.....
W końcu po testach... Trzy dni "wyrwane" z życiorysu. Oczywiście rodzica bo przecież główny bohater imprezy ma luzackie podejście do problemu.
"Umiem, mamo, a jak nie to...trudno"  :) . Z uśmiechem na twarzy odpowiedź na pytanie: "Powtórzysz dziś trochę?", "Eee, jak się miałem nauczyć to umiem".
No ale żeby nie było tak różowo....
We wtorek rano budzę delikwenta. "Jeszcze chwila, nastaw , mamo budzik, wstanę" No dobra, nastawiam na 7:30, egzamin na 9:00, chyba zdąży....
W pracy wiadomo, urwanie głowy od rana. Nagle dzwoni komórka. Aż się spociłam, wychowawczyni...
"Dzień dobry. Wie Pani, jest 8:45 (no wiem, w końcu siedzę już przy biurku). Syn nie dotarł jeszcze do szkoły..." No i w tym momencie poczułam, że ciśnienie mnie zabije.
"Uduszę, uduszę jak dorwę" myślę sobie."Przepraszam, ale jestem w pracy...." I w tym momencie w telefonie słyszę głos w oddali "Już idzie...." UUUffff... Dotarł, myślę sobie, ale i tak go uduszę po powrocie do domu.
Udało mi się jakoś połapać z rozumem po porannym szoku, dotrwałam do 15:00, nawet pojechałam do domu autobusem czego nie robię za często. Wszystko po to żeby być w domu jak najszybciej. Po drodze obmyślam tortury dla Młodego, no bo przecież nie podaruję mu tego porannego stresu, który mi zafundował :).
Drzwi do klatki otwieram kodem na domofonie, jak zwykle. Z reguły po paru sekundach słyszę jak otwierają się drzwi do mieszkania na 3 piętrze (czyli do mojego).
Oj, tym razem cisza. Myślę sobie, może jeszcze nie wrócił ze szkoły, zagadał się  z kolegami....
Drzwi zamknięte na głucho. No dobra, użyłam klucza, wchodzę do mieszkania, zamykam drzwi, odwracam się.... I w tym momencie na progu pokoju widzę...COŚ.
Na prawie 2 metry długie, rozczochrane i z wytrzeszczem totalnym oczu.
"O kur..., jaki dziś dzień!!!???" słyszę na dzień dobry. Nie wiem czy ochrzanić najpierw za przekleństwo czy odpowiedzieć. Wybieram drugą opcję "Wtorek, a co?"
"O ja pier....., myślałem, że środa i wracasz z pracy a ja zaspałem na test!!!!!" No i klapnął na podłogę z totalną ulgą w oczach i małpim uśmiechem.....
 Tak Młodego test zmęczył, że po powrocie do domu zasnął oglądając program w telewizji :). Obudził go dźwięk otwieranych drzwi i "leciutko" mu się wszystko pomerdało :) ...
Odpuściłam duszenie paskuda, widok przerażenia i totalnej dezorientacji na jego twarzy był bezcenny :) .

W środę i czwartek obyło się już bez żadnych sensacji... Tak więc okres testów minął, chwilowo można odsapnąć :) .

niedziela, 22 kwietnia 2012

Spacerem po...... część I

Wyciągnęłam wczoraj syna na spacer. Piękna pogoda, ciepło... Niech się na chwilę oderwie od komputera...
I oto co wyszło....