niedziela, 22 kwietnia 2012

KOT :)


Za górami, za lasami urodził się kotek :). Biały jak mleko. Tylko na malutkim łepku ciemna łatka. Trafił do dziewczyny, która przygarnia wszystkie zwierzaki. I tym sposobem przywędrował kotek do moich teściów :)
Mały, wystraszony....
Pierwszy raz zobaczyłam go gdy byliśmy na działce nad jeziorem. Przeraził go ogrom wolnej przestrzeni, więc czmychnął między kwiatki i z ukrycia obserwował otoczenie. Dłuższą chwilę zajęło mu stwierdzenie, że jednak nic mu nie grodzi. Za to później "rozchulał" się na całego. Wszędzie go było pełno :) . Urwis...
Wiadomo, na początku wszyscy poświęcali mu uwagę. Zaczepiali, bawili się z nim. Po pewnym czasie przy stole rozwinęła się rozmowa. W pewnym momencie ktoś zauważył, że kotka nie ma na trawniku. Ups...
zaczęliśmy go szukać, wszyscy biegali po działce wołając kici, kici.... Ale nic  z tego, kotek zapadł się pod ziemię.... Nagle usłyszeliśmy cichutkie miau.... Ok, ale kotka nadal nie było widać, więc skąd to miau? Troszkę czasu zabrało nam zorientowanie się, że miauczenie dochodzi z gałęzi drzewa.... Mały urwis wdrapał się po pniu na drzewo :) Dobrze, że drzewka na działce są niskie, więc bez trudu ściągnęliśmy go na dół. A on wcale nie był przestraszony. Osiągnął swój cel, znowu wszyscy zajmowali się nim :).









Teraz to dostojny pan kot o imieniu Pronaszko. Wyleguje się na kanapie i uważnie obserwuje ludzi.






1 komentarz: