poniedziałek, 22 października 2012

Najpiękniejszy prezent urodzinowy?

"Czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień..."





O rany, ale stara już jestem :) Ale podobno po czterdziestce to druga młodość :) więc chyba nie ma co rozpaczać :). Ciacho urodzinowe było, życzenie pomyślane (może się spełni). Zobaczymy.... 

A przy okazji przepis na babeczki. Banalnie prosty...

2 szklanki mąki
1 szklanka cukru
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia

1 jajko
1 szklanka mleka
0,5 szklanki oleju

Mąkę, cukier i proszek do pieczenia wsypać do miski. Dodać jajko, mleko i olej. Wymieszać używając miksera bądź trzepaczki do jajek. 

Wykładać łyżką do papierowych foremek do muffinek bądź do silikonowych foremek.
Piec 25 minut w temperaturze 175 stopni C.

Wariacji smakowych tych babeczek jest mnóstwo.
Tym razem zrobiłam babeczki a'la szarlotka. Do ciasta dołożyłam dżem jabłkowy, wymieszałam a po nałożeniu do foremek dodałam jeszcze dżemu jako nadzienie do środka. A i oczywiście cukier puder do posypania wymieszany z cynamonem. Po prostu pycha.
Szybkie i łatwe do wykonania.


Ale, ale, zapomniałabym...No właśnie, co z tym prezentem?
"Prezent" nieświadomie zrobili mi moi ulubieni sąsiedzi mieszkający piętro wyżej. Aż nie wierzyłam własnym oczom....
A mianowicie...Hip hip hura pianina nie ma :). Tak właśnie. Po blisko 8 latach udręki sprzedali w końcu ten diabelski instrument :). Nie żebym miała coś przeciwko muzyce poważnej bądź rozwojowi młodzieży...Uważam tylko, że mieszkanie w bloku to nie najlepsze miejsce na taki instrument...
No ale teraz mam ciszę i spokój....Może kupię synowi perkusję? :P


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz